Maksymilian Grzywna

Jako osoba cechująca się raczej sporym zamiłowaniem do różnorodności i zdobywania nowych doświadczeń, od dość długiego czasu snułem plany wyjazdu, który pozwoliłby mi, przynajmniej tymczasowo, zmienić miejsce funkcjonowania i postawił wyzwanie próby zaadaptowania się do nieznanej wcześniej rzeczywistości. I choć początkowo moja koncepcja wymiany miała nieco węższy wymiar, szczęśliwy zbieg okoliczności pozwolił mi zapoznać się z ofertą KA171, dzięki której ostatecznie udało mi się zakwalifikować na wymianę do Stanów Zjednoczonych.

Onieśmielający wizualnie, choć i mierzący się obecnie z problemami natury ekonomiczno-społecznej stan West Virginia wydawał się opcją tyleż nieoczywistą, co ekscytującą. Kampus West Liberty, w którym przyszło mi spędzić ubiegły semestr, choć na pierwszy rzut oka wydawał się być niczym wyjęty z amerykańskiego filmu z gatunku coming-of-age , charakteryzował się także jednak dość specyficznym umiejscowieniem – położony był wyżynnie, na wzgórzu oddalonym o kilka mil od dawnej stolicy stanu, Wheeling.

Zderzenie się z diametralnie innym od rodzimego systemem edukacji oraz kulturą, którą miałem okazję poznać tylko pośrednio, było zarówno wyzwaniem, jak i elementem odświeżenia, którego zdecydowanie potrzebowałem. Fakultatywność systemu amerykańskiego pozwoliła mi samodzielnie wyselekcjonować przedmioty, na których chciałbym się skupić. Inną formę realizacji pasji zapewniły także niezwykle popularne w USA koła zainteresowań – od tych poświęconych literaturze czy fotografii, przez historię, aż po biologię.

Z perspektywy czasu mogę uznać mój pobyt za jedno z najbardziej wzbogacających doświadczeń życia. Było ono bowiem edukujące na wielu poziomach – nie tylko stricte akademickim, ale i kulturowo-społecznym. Ilość doświadczeń złączona z liczbą nowych i wciąż kontynuowanych znajomości, które udało mi się zawrzeć w trakcie wymiany, od pewnego czasu snuje w mojej głowie plany powrotu do odwiedzonego miejsca.

Odwiedź nas na Facebooku

Skip to content