Grudniowe szkolenie Erasmus+ pod palmami
Na przełomie listopada i grudnia miałam okazję zrealizować wymianę w ramach programu Erasmus+ o charakterze szkoleniowym w malowniczej Larnace na Cyprze. Przyznam, że do tej pory nie miałam okazji być w tamtym rejonie, a ponadto nasza uczelnia niedawno nawiązała nową współpracę z uczelnią Alexander College, gdzie obecnie na wymianie przebywa jedna z naszych studentek. Była to więc niezwykła okazja, by pojechać na ten, nieznany mi dotąd, ląd.
Moja wizyta szkoleniowa jako koordynator z Działu Wymiany i Współpracy Międzynarodowej polegała przede wszystkim na obserwacji studentów i długich rozmowach z pracownikami na temat rozszerzenia współpracy, ale także na promowaniu naszej uczelni jako świetnego miejsca na wymianę w ramach programu Erasmus+. Miałam także przyjemność poprowadzić prezentację na temat UJK, która była żywo komentowana przez uczestników spotkania.
Już po przekroczeniu progu budynku wyczuć można profesjonalizm, ale przede wszystkim bardzo miłą, rodzinną atmosferę. Ze względu na to, iż siedziba całej uczelni to tylko jeden budynek, każdy zna siebie nawzajem i z radością życzy miłego dnia. Tak więc greckie powitanie Kαλημέρα (kalimera) czy też angielskie hello słychać było na każdym kroku.
Co ciekawe, Alexander College jest uczelnią prywatną, która za główny cel obrała wprowadzenie możliwości współpracy z brytyjskimi uniwersytetami na zasadach franczyzy, eliminując tym samym potrzebę opuszczania Cypru przez lokalnych studentów w celu podjęcia edukacji w Wielkiej Brytanii. Tym samym zarówno student studiów licencjackich, jak i magisterskich, ma ostatecznie możliwość uzyskania dyplomu w Wielkiej Brytanii, a dokładnie w Canterbury Christ Church University (CCCU), czyli uczelni publicznej z siedzibą w Canterbury, w Anglii.
Alexander College stawia nacisk na promocję, co widać w mediach społecznościowych. Nawet osobiście byłam świadkiem nagrywania materiału promocyjnego dotyczącego najnowszej współpracy studentów grafiki z siecią sklepów IKEA. Z kolei grupa projektowania mody obecnie pracuje nad uniformami dla cypryjskich linii lotniczych. To pokazuje jak spory nacisk uczelnia kładzie na realną współpracę studentów z przedsiębiorstwami już na etapie studiowania, co z pewnością zaprocentuje w przyszłości.
Na Cypr zwykło się do tej pory mówić jako Wyspa Afrodyty, ale od nie tak dawna nazywa się go wyspą kotów. To dlatego, że na Cyprze żyje ich obecnie więcej niż ludzi. Ponoć zostały tam kiedyś sprowadzone, by zmniejszyć populację jadowitych węży. Mimo, iż cypryjskie koty nie polują już na niebezpieczne gady, to stanowią niezwykłą ciekawostkę turystyczną i swoisty znak rozpoznawczy. W sklepikach z pamiątkami aż roi się od gadżetów z ich podobizną.
Samo miasto urzekło mnie rewelacyjnym widokami i cudowną świąteczną atmosferą. W wolnym czasie, spacerując promenadą nad brzegiem morza, mogłam dostrzec palmy, a tuż obok nich pięknie udekorowane sztuczne choinki. Muszę przyznać, iż ze względu na temperaturę nie do końca mogłam poczuć zbliżające się Boże Narodzenie. Prawie każdy dzień mojego pobytu był słoneczny, a ponad 22 stopnie Celsjusza skłaniały do rezygnacji z kurtki. Ponadto Larnaka co rusz zachwyca cudowną architekturą. Pośród nowych wysokich budynków wciąż stoją małe domki, które na bieżąco są restaurowane. W sąsiedztwie drzewek cytrusowych i palm wyglądają bardzo klimatycznie.
Miasto słynie także z Słonego Jeziora. Jak się dowiedziałam, latem nie ma w nim wody, bo wyparowuje, pozostawiając skorupę soli o powierzchni ponad 2 kilometrów kwadratowych. Trafiłam jednak na najbardziej dogodny moment w roku, ponieważ zimą woda pozostaje i… można spotkać tu stada flamingów. Miałam to szczęście, że rzeczywiście zobaczyłam je na własne oczy. Całe grupy różowych ptaków przyfruwających, a następnie brodzących w wodzie to z pewnością widok, którego nie zapomnę.
Ponadto innym niezwykłym przeżyciem była wizyta w meczecie Hala Sultan Tekke, czyli jednej z największych świątyń islamskich na Cyprze. Uznawane jest za święte miejsce islamu ze względu na to, iż jest tam pochowana ciotka Mahometa. Absolutnie każdy, kogo spotkałam, czy to na uczelni czy na ulicy dopytywał, czy byłam już w tym meczecie, więc w wolnej chwili postanowiłam rzeczywiście się do niego wybrać. Zgodnie z nakazem należało zdjąć buty, ale też odpowiednio się ubrać. Kolejka turystów w krótkich spodenkach niestety została zatrzymana tuż przy bramie wejściowej przez czujnego pana ochroniarza. Sam budynek jest dość mały, więc zwiedza się go dość szybko, ale w ciszy i skupieniu. Była to z pewnością niecodzienna wizyta i serdecznie polecam spacer nad brzegiem jeziora, który prowadzi do tego niezwykłego meczetu. Co ważne, trzeba to oczywiście zrobić przed zachodem słońca, więc świątynia jest czynna dla zwiedzających tylko do godziny 17:00.
Ogromnie cieszę się z możliwości poznania Cypryjczyków i osobistych odwiedzin w Alexander College. Z pewnością ta wymiana doświadczeń zaprocentuje i w niedalekiej przyszłości będziemy gościć osoby z tamtej uczelni oraz wysyłać naszych studentów oraz pracowników.