Filip Stańczak
Dzięki programowi Erasmus+ spędziłem trzy miesiące na hiszpańskim Costa Brava, a dokładniej w miejscowości Santa Susanna, gdzie odbywałem praktyki dla absolwentów (ukończyłem 1. stopień studiów) w hotelu Royal Sun należącym do sieci H Top Hotels. Był to mój drugi wyjazd w ramach programu i drugi pobyt w tej miejscowości. Zadecydowała o tym świetna atmosfera w miejscu pracy oraz znajomości nawiązane podczas poprzedniego pobytu. Tak jak za pierwszym razem, transport z lotniska do miejsca zamieszkania został już wcześniej zamówiony przez koordynatora praktyk, a wyżywienie oraz zakwaterowanie zostało zapewnione przez hotel. Nie musiałem się więc o nic martwić i ze spokojną głową mogłem rozpocząć swój trzymiesięczny pobyt.
Podobnie jak w roku poprzednim, pracowałem w sekcji barów wspomnianego hotelu. Do moich obowiązków należała obsługa serwisu All Inclusive dla gości hotelowych oraz pomoc w utrzymaniu porządku w barze jak np. sprzątanie i ustawianie stolików czy uzupełnianie zapasów napoi. Praca ta dawała dużo satysfakcji i była świetną okazją do podszlifowania języka angielskiego, głównie w kontaktach z brytyjskimi gośćmi, a także oczywiście hiszpańskiego – przy rozmowach ze współpracownikami. W razie problemów użycie języka angielskiego nie było kłopotem i zawsze udawało nam się porozumieć. Atmosfera w miejscu pracy była tak samo świetna jak rok wcześniej. Oprócz grantu z programu Erasmus+, hotel wypłacał także co miesiąc pensję. Z racji jedzenia i zakwaterowania na koszt hotelu, pieniądze były w 100 procentach do mojej dyspozycji i mogłem je bez obaw wydawać na własne potrzeby.
Okres praktyk to nie tylko praca, ale również świetna okazja do zwiedzania i poznawania obcego kraju. Dokładnie zwiedziwszy rok wcześniej Barcelonę oraz Gironę, w tym roku postawiłem głównie na zażywanie kąpieli słonecznych. Niemniej jednak udało odwiedzić się kilka miejsc w okolicy 😀 Jedną z pierwszych wycieczek odbyłem do urokliwej miejscowości Tossa de Mar. Błękitne morze, strome klify, malownicze zatoczki i urokliwa starówka aż krzyczały, by robić im zdjęcia. Miejsce wręcz idealne do kręcenia filmów. Pozycja obowiązkowa. Inną atrakcją był mecz Barcelony z Arsenalem Londyn o Puchar Gampera. O meczu dowiedziałem się będąc już na miejscu i choć nie jestem fanem piłki nożnej, to nie mogłem przegapić okazji zobaczenia dużego wydarzenia sportowego na wysokim poziomie, w tak bliskiej odległości (1h 20 minut pociągiem z Santa Susanny) i za przystępną cenę (46 euro w zależności od czasu kupna biletu i miejsca) Na brak emocji i wrażeń nie mogłem narzekać, a Barcelona oczywiście wygrała. Serdecznie polecam, nawet gdy jak wspomniałem, nie jest się fanem piłki kopanej. Kolejną podróż odbyłem do miejscowości Figueres – miejsca urodzin Salvadora Dali. W tejże miejscowości mieści się założone przez niego muzeum, gdzie Dali zgromadził dzieła zarówno swoje, jak i innych przedstawicieli nurtu surrealizmu.
Nie żałuję decyzji o ponownym udziale w programie Erasmus+. Dzięki niemu mogłem dalej poznawać rejony Katalonii oraz znów spotkać przyjaciół, za którymi się zwyczajnie stęskniłem przez rok. Oczywiście poznałem też wiele nowych osób. Jeśli ktoś się waha i ma wątpliwości (co jest zrozumiałe w przypadku wyjazdu po raz pierwszy), to zapewniam, że nie ma czego się bać. Wyjazd za granicę niemalże za darmo, nowe doświadczenie życiowe, opieka koordynatora i uczelni podczas wyjazdu, wspaniała atmosfera i przyjaźnie na długi czas – czego chcieć więcej?