Viktoriia Rudenko
Swoją wymianę w ramach programu Erasmus+ wraz z koleżanką odbywałam w Hiszpanii, w mieście Santander. Poleciałyśmy tam samolotem tydzień wcześniej, żeby trochę przyzwyczaić do nowej miejscowości i do nowego mieszkania. Dziadek i ciocia mojej przyjaciółki Anastazji bardzo nam pomagali, więc razem poznawaliśmy Hiszpanię – przepiękną naturę, niespotykane wcześniej jedzenie, różnych unikalnych ludzi i ich kulturę. Również pomagali nam z nauczaniem się hiszpańskiego i załatwianiem spraw formalnych na uniwersytecie, ponieważ biegle posługują się tym językiem. Ciocia znalazła nam pokój w mieszkaniu z małżeństwem Gruzinów. Co dzień, przez pięć miesięcy, próbowałyśmy różnych gruzyńskich dań, które byli bardzo pyszne i piękne. Potem wszyscy razem gotowaliśmy te dania, a ja i Anastazja zapisywałyśmy przepisy, żeby potem spróbować odtworzyć je w domu. Staliśmy się prawdziwą rodziną. Potem nastał pierwszy dzień na uniwersytecie. Byłam pod wrażeniem, bo bardzo mi się spodobał, zarówno budynek, jak i wykładowcy. Wszystko było świetnie organizowane. Tego dnia poznałyśmy jeszcze kilka osób z innych krajów. Marzyłam o wspólnych wyjazdach, spacerach, ale… koronawirus zaplanował to w inny sposób.
Myślę, że nasza wymiana w ramach programu Erasmus+ była (jeżeli można tak powiedzieć) wyjątkowa, bo tak się złożyło, że niespełna miesiącu zostaliśmy zamknięci w domu z powodu tej strasznej epidemii. Zajęcia i zaliczenia zostały prowadzone online.
Polecam skorzystać z tego programu w jak największym stopniu, jeżeli macie taką możliwość. Dzięki temu staniecie się jeszcze bardziej zorganizowani, będziecie w stanie lekko poradzić sobie z różnymi problemami, zobaczycie inny system nauczania, innych wykładowców, poznacie różnych ciekawych ludzi, nowy kraj, naturę i język – to jest bardzo ciekawe!
Emocje i wrażenia z tej podróży są bardzo pozytywne, ponieważ to jest niezapomniane przeżycie.