Kaja Drzewiecka
Kaja Drzewiecka
studentka filologii angielskiej
HISZPANIA
Wyjazd na Erasmusa nie był moim wielkim marzeniem. Pewnego dnia spontanicznie złożyłam wniosek, ale nawet wtedy nie sądziłam, że naprawdę wyjadę. Załatwiałam formalność za formalnością (a w przypadku praktyk nie ma ich znowu tak wiele), aż pewnego dnia okazało się, że to wszystko – a wyjazd za pasem. Ze względu na uczelnię i moją pracę w Polsce mogłam wyjechać tylko w okresie wakacji. Dodatkowo chciałam pracować jako nauczyciel, więc znalezienie odpowiedniej instytucji nie było najprostsze. Nie miałam też wybranego państwa, po prostu szukałam ładnych miejsc i szkół w ich pobliżu. W końcu udało się, dostałam pozytywną odpowiedź ze szkoły językowej w Montilli, miasteczku położonym koło Kordoby, więc pojechałam.
Samolot pełny rodzin jadących na wakacje lądował w Maladze. Stamtąd odebrał mnie właściciel szkoły, choć teraz – znając jego roztargnienie – trudno mi w to uwierzyć. Po niecałych dwóch godzinach jazdy byliśmy na miejscu. Przez pierwsze 3 tygodnie miałam mieszkać w bardzo ładnej, wynajętej dla mnie przez nich kawalerce. Dodatkowo okazało się, że na dobry początek mam dwa tygodnie wolnego! Muszę przyznać, że były to dosyć ciężkie tygodnie, bo bardzo słabo znałam hiszpański, a ktoś kto powiedział, że „po angielsku można się porozumieć na całym świecie” chyba zapomniał o Andaluzji. W lipcu zaczęłam pracę – prowadziłam zajęcia z angielskiego na półkoloniach. Było to bardzo pouczające doświadczenie, bo – z braku innych możliwości – zajęcia były prowadzone w 100% po angielsku, nawet w grupach 3-latków. W sierpniu i we wrześniu dla odmiany pracowałam z dorosłymi, którzy przygotowywali się do certyfikatu Trinity College.
Życie w Montilli płynie bardzo wolno. Jest to miasteczko znane z produkcji wina – i rzeczywiście: winiarnie są na każdym kroku. Chociaż jest to miejsce bardzo urokliwe, nie chciałam się ograniczać tylko do niego. Tak często jak to możliwe starałam się wyjeżdżać i w ten sposób udało mi się zwiedzić sporo pięknych miejsc w Andaluzji, m.in. Kordobę, Sewillę, Granadę, Kadyks, Malagę, Rondę. Z racji studiowanego kierunku nie mogłam sobie też odmówić wycieczki na Giblartar.
Chociaż przeżyłam w Hiszpanii trochę trudnych chwil, w żaden sposób nie są one w stanie przeważyć korzyści jakie dał mi wyjazd. Jeśli będę miała możliwość, na pewno wyjadę jeszcze raz.