Bliżej Chin niż domu
Rosja to dość egzotyczny kierunek wyjazdu-raczej nie spędzamy tam wakacji, rzadko decydujemy się na zwiedzanie, choć o rosyjskich zabytkach słyszy się wiele. Kiedy dodać do kierunku Rosja słowo Syberia rodzą się różne skojarzenia, nie tylko historyczne. Syberia w zimie brzmi jeszcze gorzej: to gdzieś bardzo daleko i gdzieś bardzo zimno, a kiedy doda się do tego „za Uralem” brzmi wręcz groźnie.
Omsk-miasto docelowe naszej podróży jest oddalony od Kielc 4000 km, to prawie pięć godzin lotu i pięć godzin różnicy czasu. Stacja przesiadkowa – lotnisko Szeremietiewo pod Moskwą to niemal małe miasteczko-wielka infrastruktura, olbrzymi ruch podróżnych – tym większe jest zdziwienie, gdy lądujemy w Omsku. Jest poranek- godzina 8-zupełnie ciemno, na płycie lotniska stoi tylko kilka samolotów, ruch niewielki-to jest początek naszego pobytu.
A pobyt mamy zaplanowany bardzo pracowity. Zajęcia na uniwersytecie odbywają się po drugiej stronie miasta – dodajmy olbrzymiego, które zwiedzamy w pierwszych dniach. Odwód Omski ma 139 700 km²powierzchni, zaś sam Omsk ponad 500 km². Jest jednym z większych miast Syberii, biegnie przez niego linia kolei transsyberyjskiej. Obowiązkowym punktem zwiedzania miasta jest więc wizyta na …dworcu kolejowym. Urządzony jest z ogromnym rozmachem, lustra, schody, marmury – przepych w rosyjskim stylu. Przy peronie stoi pociąg do Władywostoku. „Ten? To tylko kilka dni jazdy”- tłumaczy nam nasza Przewodniczka.
Każda wizyta na uczelni to doświadczenie wszechobecnej tu rosyjskiej serdeczności i otwartości. Nie odczuwa się dystansu między ludźmi. Studenci chętnie zadają pytania: te, odnośnie wykładów, ale również o to, jak wygląda studiowanie w Polsce. Pytają o Boże Narodzenie, zwyczaje z nim związane, o to, jak wygląda życie w Polsce. Dzielą się swoimi spostrzeżeniami odnośnie różnic, zastanawiają głośno nad tym, co jest podobne.
Są roześmiani, otwarci, chętnie niosą pomoc.
Z taką postawą spotykamy się praktycznie wszędzie: studenci, pracownicy uczelni, obsługa hotelu, a nawet przypadkowi ludzie spotkani na ulicy-są mili, chętni do rozmowy, ciekawi Polski i bardzo gościnni.
Podczas pobytu mamy okazję uczestniczyć w konferencji naukowej i seminarium. Poza bardzo profesjonalną organizacją dają się zauważyć elementy niespotykane już w Polsce przy tego typu okazjach. Naukowy dyskurs przeplata się z zamiłowaniem do…poezji i muzyki. Dość powiedzieć, że w pierwszym dniu-otwarcia konferencji- mamy okazję podziwiać występy zespołu dziecięcego. Kokardy we włosach dziewcząt do złudzenia przypominają te z plakatów, na których widzieliśmy kiedyś pionierów.
W omskiej rzeczywistości jest wiele elementów, które z naszej perspektywy wydają się egzotyczne – ulica i pomniki Lenina, tuż obok świeżo odbudowanej cerkwi sąsiadującej ze szkołą kadetów, której wychowankowie chodzą w mundurach, z charakterystycznym elementem: czapkami-uszatkami. Zwiedzając miasto-napotykamy wiele kontrastów-z jednej strony część miasta nazywana Małym Petersburgiem – zabytkowe perełki architektury, z drugiej-olbrzymie betonowe osiedla dość słabo oświetlone po zmroku robią wrażenie.
Jesteśmy też zadziwieni fantazją rosyjskich kierowców, w kraju gdzie ulice, nie mają oznaczonych pasów, w związku z czym ich ilość jest dość ..umowna. Ruch uliczny w Rosji jest chyba jednym z nielicznych stereotypów, które potwierdziły się podczas tego wyjazdu. Kolejnym jest pyszne jedzenie.
Kuchnia rosyjska wydaje się bliska polskiej i równie dobra. Poznajemy niezwykłą moc rosyjskich zup-gorących, aromatycznych, rozgrzewających. Rosjanie również mają smaczny barszcz, pierogi…tylko ich barszcz jest zabielany śmietaną, zaś z pierogami to już długa historia. Próbujemy zatem pierogów, pielmieni, czebureki i pijemy morze herbaty. Ten zwyczaj parzenia herbaty i podawania jej z żurawiną zostaje miłym wspomnieniem na długo.
Zima na Syberii okazała się dla nas znacznie łagodniejsza niż się spodziewaliśmy. Jest grudzień, powietrze skrzy się w słońcu, które stale nam dopisuje, bliskość Irtyszu daje o sobie znać rześkim powiewem, ale na ogół nie ma tu wiatru. Temperatura spada kilka stopni poniżej zera, odczuwalna jest nieco niższa, ale powietrze jest suche. Śnieżna zadymka zdarza się dopiero w ostatnim dniu i dodaje miastu szczególnego uroku. Jeszcze pożegnanie z pracownikami i studentami uczelni, jeszcze kilka zdjęć i filiżanka herbaty i z żalem żegnamy Omsk.
Taka Syberia nie jest obca i groźna, „nasza Syberia” to wspomnienie nowych doświadczeń i ludzi, którzy nas otaczali-tak miłych, otwartych i gościnnych, że nie czuliśmy nawet że jesteśmy bliżej Chin niż domu.
Tekst: dr Monika Wojtkowiak