Monika Sobczyk
Ten rok był trudniejszy. Przez pandemię wiele się zmieniło, niektórym całkowicie pokrzyżowała plany. Niestety także moje doświadczenia związane z wyjazdem różnią się od wyobrażeń. Wybrałam Włochy przede wszystkim ze względu na kulturę tego kraju i energię ludzi, zabytki i piękne widoki. Nie mogłam jednak w pełni skorzystać z Erasmusa; nie udało mi się zwiedzić choćby Rzymu, nie nacieszyłam się wesołością Włochów. Na szczęście, zdążyłam nieco zobaczyć Viterbo, zanim i ono zostało zamknięte. To niewielkie miasteczko oddalone o ok 100km od Rzymu urzeka swoimi wąskimi uliczkami. Wśród nich łatwo się zgubić, by za chwilę znaleźć się w pachnącej pizzerii, kolorowej lodziarni lub głośnym barze. O tym jak stare jest Viterbo (ma etruskie korzenie) świadczyć mogą znaleziska w Museo civico „Luigi Rossi Danielli”. Do najciekawszych miejsc można zaliczyć Palazzo Dei Papi, Villa Lante czy Porta Romana (choć to zabytkowe miasto więc zachwycać można się co krok). W normalnych warunkach można skorzystać z basenów termalnych. Niedaleko są góry i inne cudowne miasteczka (warto wybrać się na przejażdżkę).
Oprócz nauki, Erasmus to przede wszystkim ludzie, a ja miałam wielkie szczęście i zamieszkałam ze wspaniałymi osobami. Razem spędzałyśmy każdą chwilę, a ponieważ dziewczyny były z różnych krajów (z Rumunii i z Turcji), dowiedziałam się wielu nowych ciekawych rzeczy i podszlifowałam angielski. Teraz mam nowych przyjaciół, dzięki którym mogę powiedzieć, że mój wyjazd nie był katastrofą.
Koniec końców Erasmus to świetny pomysł; niesamowita okazja by się otworzyć, czegoś dowiedzieć i kogoś poznać. Na pewno polecam każdemu.