Piotr Pietrzyk
Ostatnie pół roku spędziłem studiując na Uniwersytecie Wileńskim na Litwie. Dlaczego taki kraj? Blisko, relatywnie tanio, świetna znajomość angielskiego przez lokalsów, europejsko i bardzo zielono.
Semestr rozpoczął się pod koniec sierpnia, a pierwszy egzamin trafił się w drugim tygodniu września. Wtedy byłem średnio szczęśliwy, ale za to po powrocie do Polski czekały mnie prawie dwumiesięczne ferie. Zajęcia odbywały się sekwencyjnie, codziennie np. 8:00-12:00 przez dwa tygodnie jeden i ten sam przedmiot zakończony egzaminem.
Jakość kształcenia jest naprawdę wysoka, chociaż nastawiona na teorię. Na początku semestru na platformę wrzucane są WSZYSTKIE materiały niezbędne do nauki na dany przedmiot. Prezentacje, nagrania wykładów, wybrane artykuły naukowe. Następnie spotykamy się w sali seminaryjnej w szpitalu i omawiamy dane zagadnienie.
Przedmioty stworzone są nietypowo, ale to ułatwia całościowe zrozumienie tematu i rozwija spojrzenie „układowe”: nefrologia i urologia, gastroenterologia i chirurgia brzucha, chirurgia dziecięca i choroby zakaźne dzieci.
Lokalne Erasmus Student Network działa bardzo prężnie, organizowane jest dużo wydarzeń integracyjnych, nie ma żadnych problemów ze spotkaniem ludzi chętnych do budowania relacji.
Cały wyjazd był naprawdę satysfakcjonujący i rozwijający. Gdybym mógł cofnąć się w czasie i jeszcze raz podejmować decyzję o wyjeździe, to nic bym nie zmienił. No ewentualnie pojechał troszkę wcześniej w toku studiów i został na cały rok.