Weronika Wojdan
Ostatnie dwa semestry moich studiów spędziłam na wymianie studenckiej, organizowanej z programu „Erasmus+”. Wymianę odbyłam na niemieckiej uczelni Julius-Maximilian w Würzburgu.
Główną moja motywacją do wzięcia udziału w tej wymianie była chęć poprawy poziomu języka niemieckiego. Poza tym motywowała mnie także chęć poznania innej kultury i zawarcie nowych znajomości. Po sprawnym załatwieniu z Panią koordynator formalności, wybraniu akademika i wpłaceniu kaucji, razem z trzema innymi studentkami, zniecierpliwione i podekscytowane czekałyśmy na wyjazd.
Dojazd i zakwaterowanie przebiegły bezproblemowo. Muszę także przyznać, że byłam bardzo zadowolona z warunków mieszkaniowych. Pierwszy miesiąc został wypełniony przez intensywny kurs językowy kończący się egzaminem DSH. Byłam bardzo zadowolona ze sposobu prowadzonych zajęć. Po miesiącu odczułam dużą poprawę poziomu mojego języka. Egzamin końcowy był co prawda stresujący, jednak udało mi się go zdać z bardzo zadowalającym wynikiem.
Oprócz nauki był również czas na zwiedzanie miasta i poznawanie innych studentów, studentów pochodzących z wielu różnych zakątków świata! Osoby, które poznałam pochodziły nie tylko z Europy z państw takich jak: Francja, Włochy, Czechy, Słowacja, Portugalia ale i z innych kontynentów. Bardzo dużo osób pochodziło z Azji, gównie z Chin, Japonii, Korei oraz Wietnamu. Poznałam także kilka osób z Ameryki, zarówno południowej, jak i północnej. Każda z zawartych znajomości była dla mnie czymś cennym, ponieważ wnosiła do mojego życia coś nowego i ciekawego. Począwszy od kultury i obyczajów po ich inne postrzeganie świata. W tym miejscu przytoczę kilka sytuacji, które były dla mnie zaskakujące, niektóre mogę też śmiało nazwać małą lekcją życia. Na kursie języka angielskiego rozmawialiśmy z osobą prowadzącą o odżywianiu, o popularnych daniach w naszych krajach oraz o naszych ulubionych daniach. Niemcy opisywali takie dania jak knedle czy szpecle. Ja powiedziałam pierogi. Koledzy z chin opisali różne dania z makaronu ryżowego. Ciekawie zrobiło się, gdy pytanie o ulubione danie zostało zadane studentowi z Wietnamu, chłopak nie zastanawiając się ani chwili odpowiedział: „pies”. Zaskoczenie na mojej twarzy było ogromne, jego spokój i pewność siebie uświadomiła mi jednak, że to, co dla jednych jest nie do pomyślenia i zaakceptowania, dla innych jest czymś naturalnym. Podobne zaskoczenie przeżyłam po rozmowie z kolegą z Chin. W Würzburgu mieliśmy, jako studenci, ogromną stołówkę do dyspozycji. Wydawanie posiłków przebiegało błyskawicznie, a płacenie za nie jeszcze szybciej, gdyż płaciliśmy za nie przykładając swoją legitymację studencką do czytnika. Tak jak już wspomniałam, wszystko przebiegało błyskawicznie, a było tam miejsca dla ponad pięciuset studentów. Z moim kolegą z Chin podjęliśmy rozmowę właśnie o tej stołówce. Yao Ming opisując stołówkę użył słów: „zaskakująco mała” „ciasna” „dziwię się, że została nazwana stołówką główną”. Musiała minąć dłuższa chwila zanim zmyłam zaskoczenie z twarzy i byłam w stanie odpowiedzieć na te słowa. Po chwili uświadomiłam sobie dlaczego Yao Ming tak powiedział. W Chinach liczba zaludnienia jest bardzo wysoka, budowane są też ogromne zakłady produkcyjne, więc stołówki publiczne muszą mieścić dużą większą ilość osób niż ta w Würzburgu. Stąd też wzięła się jego opinia, która dla mnie była czymś zaskakującym i niezrozumiałym. Pewne nieporozumienie wystąpiło także, gdy chciałam przywitać się z nowo poznanym znajomym. Chłopak zaczął całować mnie raz to w lewy raz to w prawy policzek, osobiście nie wiedziałam jak mam się zachować, było to dla mnie bardzo dziwne. Z moimi znajomymi witamy się albo poprzez uścisk dłoni albo przytulenie, dlatego ten sposób witania bardzo mnie zaskoczył. Okazało się, że ta osoba pochodziła z Francji, gdzie taki sposób witania jest codziennością zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn. To są tylko trzy sytuację z wielu, które opisałam, tak naprawdę każdy dzień spędzony na Erasmusie uczył mnie czegoś nowego. Myślę, że rozwinęłam się nie tylko w kierunku moich studiów, ale i kulturowo. Stałam się także bardziej otwarta na świat i tolerancyjna. Ta roczna wymiana otworzyła nowe drzwi, jeśli chodzi o moją karierę zawodową. Teraz potrafię sobie wyobrazić pracę w międzynarodowej firmie za granicą. Chciałabym także wspomnieć, że bardzo sprawnie mogłam pozałatwiać wszystkie sprawy administracyjne, zarówno te dotyczące studiów, ubezpieczenia, jak i akademika. Wykładowcy i osoby odpowiedzialne za studentów zagranicznych, byli bardzo pomocni.
Jeszcze jedną rzeczą wartą opisania są wycieczki, które udało mi się odbyć. Razem z grupką przyjaciół zwiedzaliśmy niemieckie miasta położone w pobliżu Würzburga. Podróżowaliśmy pociągami, poznawaliśmy historię i ważne zabytki miast. Oceniam te wycieczki bardzo dobrze.
Cały pobyt w Würzburgu oceniam bardzo dobrze. Cieszę, że miałam możliwość brać udział w tej wymianie. Był to bardzo intensywny czas, duże przeżycie, niezapomniana przygoda, a także czas, w którym mogłam się wielu rzeczy nauczyć i rozwinąć. Osobiście polecam takie wyjazdy każdemu kto chciałby poznać świat z nieco innej strony.