Tomasz Pietras

Tomasz Pietras
student biologii
Bilbao, Hiszpania

Decyzje o wyjeździe do Hiszpanii podjąłem dość spontanicznie, i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Podczas wyjazdu zdobyłem wiedzę nie tylko z dziedziny biologii ale także tą tzw. habitualną na temat szeroko pojętego „życia”. I moim skromnym zdaniem to jest właśnie clou całego wyjazdu. Jak każdy nowo przybyły musiałem sobie poradzić nie tylko ze znalezieniem lokum ale także, a w zasadzie przede wszystkim jak gdzie dojechać, co i jak zjeść etc. Te prozaiczne z pozoru czynności, o których nawet nie myślimy tylko wykonujemy je z automatu, które normalnie zajmują przysłowiową minutę za granicą często są gehenną. Mogłem więc niejako na nowo nauczyć się jak przetrwać, jak sobie poradzić w nieraz trudnych i stresujących sytuacjach. Dziś wiem, że to zaprocentowało – zyskałem pewność siebie, stałem się bardziej otwarty na ludzi, wiem, że skoro poradziłem sobie tam to tym bardziej jestem w stanie poradzić sobie w Polsce.

Do Bilbao pojechaliśmy grupą 4 osób końcem września. Początki jak zwykle były trudne, głównie z powodu znikomej znajomości języka oraz problemem ze znalezieniem stałego miejsca pobytu. Na szczęście później było już nieco lepiej. Duża w tym zasługa samych Hiszpanów, którzy pomimo słabej znajomości języków obcych (m.in. angielskiego) są bardzo przyjaźnie nastawiani zarówno do turystów jak i nowo przyjezdnych. Początkowo wynajęliśmy niedrogi hostel w przemysłowej dzielnicy Zorroza, gdzie mieszkaliśmy przez ok. 4dni. Warunki były naprawdę ok, oczywiście jak na klasę mocno economy. Hostel był schludny, czysty, w pokojach była świeża pościel, internet w cenie. Nie było się do czego przyczepić. Potem udało nam się wynająć mieszkanie przy Lehendakari Agirre skąd do centrum mieliśmy jakieś 10 minut pieszo.

Pierwsze dni w Bilbao spędziliśmy na zwiedzaniu i generalnie chodzeniu po mieście. Zrobiliśmy mały rekonesans. Od razu muszę zaznaczyć, że dużym utrudnieniem finansowym dla osób z zewnątrz jest brak możliwości zakupu biletu miesięcznego. Aby takowy otrzymać należy wystąpić o kartę stałego pobytu. Według mnie ogromny minus, gdyż to właśnie na komunikację wydawaliśmy najwięcej. Na szczęście struktura przestrzenna Bilbao jest bardzo zbita, co w połączeniu z piękną pogodą i świetną architekturą szczególnie starszych części miasta zachęca do podróżowania pieszo.

Pierwsze dni na uczelni również nie należały do najłatwiejszych, bowiem oprócz całej masy papierkowej roboty i załatwiania formalności okazało się, że kampus zlokalizowany jest na rubieżach w Leioa. W ogólne uczelnia to był najsłabszy punkt całego programu. Zaczynając od organizacji (np. przez miesiąc nie potrafiono znaleźć nam zastępstwa dla nauczyciela, wobec czego zajęcia nie odbywały się, ale materiał który przepadł obowiązywał zarówno na kolokwium jak i egzaminie!) a kończąc na nauczycielach. Nie ma co się rozpisywać, bo na każdej uczelni a nawet na każdym wydziale wygląda inaczej, i dużo zależy od nauczycieli. Na szczęście na uczelni istnieje specjalny punkt Help Center gdzie można otrzymać całą masę przydatnych informacji co jak i gdzie. Jeśli chodzi o zajęcia to odbywały się w języku angielskim, bowiem tak starałem się dobrać Learning Agreement. Oczywiście oprócz przedmiotów wybrałem jeszcze kurs języka hiszpańskiego, który z całego serca odradzam. Strata czasu i pieniędzy a jego jakość po prostu dyplomatycznie przemilczę. Mówiąc krótko masówka obliczona na (wy)zysk. Niech o jego jakości świadczy fakt, że wszyscy Erasmusi, którzy mieli możliwość rezygnacji – zrezygnowali…

Wracając do zajęć to od razu zaznaczę, że nie ma żadnej taryfy ulgowej dla Erasmusów. Jest wręcz przeciwnie – powiedziałbym, że wymaga się więcej. Nie wiem jak inni, ale ja miałem wrażenie, że lokalni studenci byli faworyzowani na tle osób z zagranicy i rozmawiając z Erasmusami z innych wydziałów nie była to odosobniona opinia.
Generalnie Hiszpania to piękny kraj jednak jak się pomieszka tu na co dzień, to człowiek dostrzega pewne niuanse, których turysta nie jest w stanie wyłapać podczas dwutygodniowego wyjazdu. Hiszpanie wcale nie są tacy święci jak to się na pozór wydaje i podejrzewam gdziekolwiek na świecie by się nie pojechało jest tak samo w mniejszym bądź większym stopniu.

Mimo wszystko polecam wszystkim Erasmusa, bo każdy taki wyjazd jest inny, ale wszystkie łączy je zawsze to samo: dużo się dzieje, poznaje się mnóstwo ludzi, kulturę, obyczaje ale też właśnie wady i niedogodności.

Ja na tym wyjeździe wyleczyłem się z kompleksu polskości. Naprawdę w porównaniu do Hiszpanów nie mamy się czego wstydzić, a pod wieloma względami (jak np. znajomość języków) bijemy ich na głowę! I to jest kolejny powód, żeby jechać i tym optymistycznym akcentem zakończę moją relację z pobytu.
Motto: Zyskałem pewność siebie, stałem się bardziej otwarty na ludzi.

Odwiedź nas na Facebooku

Skip to content